Szkoła Podstawowa nr 5 im. Skarbów Ziemi Górnośląskiej w Rudzie Śląskiej

Oni również chodzili do naszej szkoły... Aniela Opeldus (Rusek)

Jestem najstarszym dzieckiem (rocznik 1953) Łucji Opeldus - woźnej Szkoły Podstawowej Nr 5 w Chebziu w latach 1965-1995.
Do dwudziestego roku życia swoje dzieciństwo i młode lata spędziłam w Chebziu. Jako sześciolatka w roku 1969 zaczęłam uczęszczać do tejże szkoły. Pamiętam, że w skład szkoły wchodził również budynek znajdujący się przy ulicy Węglowej oraz sala gimnastyczna również na tej ulicy obok przedszkola (obecnie znajduje się tam kaplica Św. Katarzyny). Nie pamiętam dokładnie ile lat, ale pierwszą moją wychowawczynią była Pani Osadzińska. Kierowaniem szkoły było wówczas Pan Górkiewicz, który zarządzał szkołą aż do ukończenia mojej edukacji na tym poziomie. Pierwsze dwa lata chodziłam właśnie do budynku na ulicę Węglową. Klasy ocieplane były piecami węglowymi. Mieściły sie na pierwszym piętrze. W tych latach nauka religii również odbywała się w szkole. Moim nauczycielem religii był ksiądz Reguła. Nie pamiętam jak długo to trwało.
Następne lata spędziłam w budynku przy ulicy Niedurnego. W roku 1969 moja mama dostała pracę w mojej szkole jako woźna. Całą rodziną zamieszkaliśmy w mieszkaniu służbowym w budynku szkolnym. W tym czasie do szkoły uczęszczał już o trzy lata młodszy brat Tadeusz. Dwie młodsze siostry Ewa i Sabina były w wieku przedszkolnym. Ze względu na to, że do szkoły zaczęłam uczęszczać w wieku 6 lat na zajęcia chodziłam z rocznikiem 1952. Był to rocznik z którego część uczniów, którzy urodzeni byli do czerwca (czyli z pierwszego półrocza 1952) zakończyła edukację w szkole podstawowej w 7 klasie. Natomiast urodzeni w drugim półroczu zostali uczniami nowo utworzonej ósmej klasy. Ponieważ były dwie siódme klasy A i B, zostaliśmy połączeni i powstała jedna klasa ósma. Nie pamiętam od którego roku, ale aż do ukończenia klasy ósmej moją wychowawczynią była Pani Maria Siwiec - Wolny. Jako pierwsza ósma klasa zrobiliśmy sobie na pamiątkę tablo, które długie lata wisiało na korytarzu szkoły. Lata szkoły podstawowej wspominam bardzo mile, chociaż brak sali gimnastycznej przez pierwsze lata był koszmarem. Sala gimnastyczna na ulicy Węglowej była ogrzewana piecem węglowym. W ziemie trzeba było dojść, przebrać się w stroje gimnastyczne i rozpocząć rozgrzewkę. Jak nasze organizmy trochę się rozgrzały trzeba było szybko się ubierać i wracać do budynku na inne zajęcia.
Nauczyciele z którymi miałam zajęcia byli wspaniali. Należałam do dobrych uczennic i myślę, że nie sprawiałam problemów. Nie tylko ja, ale również moje koleżanki i koledzy czuliśmy przed nauczycielami duży respekt. Staraliśmy się ich darzyć szacunkiem bo tego wymagali również od nas rodzice. To były inne czasy. Uważam, że cała szkoła czyli nauczyciele, młodzież, sposób nauki, zachowanie diametralnie się teraz zmieniło, ale w moim przypadku to minęło prawie 50 lat. Opisując moje wspomnienia nie sposób zapomnieć o nauczycielach. Bardzo mile wspominam Pana kierownika Górkiewicza, który uczył mnie historii. Moja wychowawczyni Pani Siwiec - Wolny uczyła geografii i śpiewu, Pani Jaworska uczyła języka rosyjskiego, Pani Kossowska i Pani Justyńska - matematyki, Pani Gawin - biologii, Pani Koziołek - rysunku i prac technicznych. Doskonale pamiętam starsze nauczycielki: Panią Wiewiórową, Bernadzikiewicz, Fichtel.
W szkole działała Szkolna Kasa Oszczędności, której opiekunką była Pani Jaworska. Sprawne i piękne wycieczki organizowało koło PTTK, którego opiekunem była Pani Scheffer - Trojan. Muszę zaznaczyć, w czasie mojej nauki zaczęto budować nową salę gimnastyczną do której przez jeden rok chodziłam na gimnastykę. Nauczycielem od wychowania fizycznego była Pani Krzymyk, która założyła sekcję siatkówki i SKS. Dzięki temu braliśmy udział w zawodach sportowych. Moją edukację w SP5 w Chebziu zakończyłam 1967 roku. W tym roku rozpoczęłam naukę w Liceum Medycznym w Rudzie Śląskiej w Czarnym Lesie. Po pięciu latach otrzymałam dyplom pielęgniarki i podjęłam pracę w Szpitalu Dziecięcym w Rudzie Śląskiej. Po roku pracy w 1973 roku wyszłam za mąż i razem z mężem wyjechałam do Jastrzębia Zdroju. W służbie zdrowie przepracowałam 32 lata pokonując szczeble awansu od pielęgniarki do oddziałowej oczywiście oddziału dziecięcego.
Obecnie jestem na emeryturze. Po 42 latach zamieszkania w Jastrzębiu Zdroju postanowiliśmy wrócić na nasze tereny. Od kilku tygodni mieszkam w Rudzie Śląskiej - Bykowinie.
Title